R – redakcja
M – Pani Milena
R: Może nam Pani opowiedzieć jak to było od początku z Pani synkiem?
M: Mój synek urodził się trzy tygodnie przed terminem i akurat w tym roku, w którym się urodził (2002 r. przyp. red.) odbywał się 10 finał WOŚP, podczas którego zbierane były pieniądze na sprzęt do wczesnego wykrywania wad u noworodków.
R: Wada została wykryta zaraz po narodzinach czy dopiero po jakimś czasie?
M: Od razu po narodzinach została wykryta wada serca. Urodził się o 3 w nocy w Świeciu, a o godzinie 7 rano był już w szpitalu w Bydgoszczy i tam konkretnie określono jaka to wada – właśnie dzięki sprzętowi zakupionemu z funduszy organizacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wada, którą wykryto, to przełożenie wielkich pni tętniczych. Wady tej nie dało się wykryć w trakcie ciąży, ze względu na to, że nie było wtedy jeszcze takiego sprzętu, który by na to pozwalał.
R: Czy ta choroba zagrażała w sposób bezpośredni życiu Pani dziecka, gdyby została wykryta z opóźnieniem?
M: Tak. Jest to wada siniczna powodująca, że krew krąży tylko między płucami i sercem więc organizm jest niedotleniony i dziecko w ciągu chwili sinieje. Wyglądało to strasznie. Nawet teraz, gdy minęło już tyle czasu od operacji, lekarze dziwią się, że dziecko funkcjonuje normalnie mimo tak ciężkiego przebiegu tej choroby.
R: Wracając do sprzętu, z którego korzystało Pani dziecko to był to sprzęt tylko i wyłącznie do wykrywania wad serca czy ogólnie do wykrywania wad u noworodków?
M: Był to sprzęt do ogólnego, wczesnego wykrywania wad u noworodków.
R: Pani syn leczony był do końca w Bydgoszczy?
M: Nie, ponieważ w Bydgoszczy nie było odpowiedniego sprzętu pozwalającego wykonać tak skomplikowaną operację. Syn został więc przewieziony na zabieg do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
R: W którym momencie dowiedziała się Pani, że sprzęt, dzięki któremu leczone jest Pani dziecko pochodzi z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?
M: To było dzień po operacji gdy pojechałam do Centrum Zdrowia Dziecka.
R: Sprzęt był jakoś oznaczony, czy może dowiedziała się Pani o tym od lekarzy?
M: Na każdym urządzeniu było serduszko WOŚP i gdy wchodziło się na salę intensywnej terapii wisiała tam wywieszka oznajmiająca, że większość sprzętu została zakupiona z funduszy WOŚP.
R: Ile właściwie operacji przeszedł pani syn?
M: Tylko tę jedną podczas której był podłączony do pompy sercowo płucnej, która zastępowała mu narządy wewnętrzne w trakcie operacji. Gdyby to zdarzyło się parę lat wcześniej, dziecko nie miałoby szans na przeżycie ze względu na to, że szpitale nie posiadały odpowiedniego sprzętu i wykwalifikowanego personelu. W zasadzie taki właśnie sprzęt został wprowadzony przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
R: Sporo osób zarzuca Jurkowi Owsiakowi, że jest złodziejem, że pieniądze, które są zbierane w pewnej części przeznaczane są na organizację WoodStock. Jakie jest pani zdanie na ten temat?
M: Moim zdaniem nie ma w tym nic złego – w końcu Jurek musi się z czegoś utrzymać i w pełni zasługuje na wynagrodzenie za swój trud, który wkłada w organizację tak wielkiego przedsięwzięcia. Poza tym są to odsetki procentów, także myślę, że nie robi to jakiegoś wielkiego uszczerbku na funduszach WOŚP.
R: Czyli według Pani taka akcja jaką organizuje Jurek Owsiak, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, jest jak najbardziej potrzebna?
M: Ja sobie nie wyobrażam teraz co by było w Polsce gdyby Wielka Orkiestra nie grała i nie działała. Wiele dzieci nie miałoby szans na przeżycie. Fajne jest to, że maszyny, które są fundowane przez WOŚP nazywane są imionami dzieci. Z tego co pamiętam to na wszystkich oddziałach na jakich był mój syn był sprzęt fundowany przez WOŚP – intensywna terapia, kardiochirurgia, kardiologia.
R: Po jakim czasie Pani syn wrócił do domu?
M: Dokładnie 24 grudnia – miesiąc po rozpoczęciu leczenia.
R: Czyli właściwie leczenie nie trwało długo?
M: W dużej mierze to zasługa tego że wada została wcześnie wykryta i wcześnie zaczęto działania mające na celu wyleczenie, także zasługa również sprzętu, który pomógł w tym leczeniu więc i zasługa Jurka Owsiaka i wszystkich, którzy włączają się w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
R: Wiele osób uważa iż Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest zła, ze względu na to, że wyręcza Państwo w pewnych kwestiach związanych właśnie ze szpitalami. Co Pani o tym sądzi?
M: Faktycznie powinno się tym zająć państwo i rząd ale co zrobić w sytuacji gdy państwo cały czas uważa, że nie ma pieniędzy, że jest dziura budżetowa itd. więc mimo wszystko dobrze, że jest taka fundacja i że prężnie działa.
R: Orientuje się Pani może czy w naszej miejscowości są jeszcze jakieś dzieci, które korzystały z pomocy WOŚP?
M: Tak, z tego co wiem jest parę takich rodzin i one również uważają, że dobrze, że Wielka Orkiestra Pomocy gra i że zbiera pieniądze, bo w końcu dzięki tym pieniążkom ich dzieci żyją.
R: Rozumiemy, że w tym roku również będzie Pani uczestniczyć w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy??
M: Tak, będę. Jak co roku zresztą. W tym roku chcę przygotować słodką niespodziankę, która będzie przeznaczona na licytację.
R: Bardzo dziękujemy za udzielenie nam tego wywiadu. Cieszymy się, że można znaleźć „namacalne dowody” na to, że Wielka Orkiestra Działa. Cieszymy się również, że chce Pani się włączyć w organizację. Dziękujemy.
Wywiad przeprowadzili Andrzej Nowak oraz Marta Lisińska.
Pani Milena po wywiadzie prosiła aby jeszcze dodać, że każdy, kto narzeka na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy powinien postawić się w sytuacji rodzica, którego dziecko jest w stanie krytycznym i jedynym ratunkiem dla niego jest skorzystanie ze sprzętu zakupionego właśnie przez WOŚP.